wtorek, 25 czerwca 2013

breathe 4

OCZAMI JUSTINA
Stałem przy wejściu na stołówkę i czekałem na nią. Byłem trochę zdenerwowany, bo bałem się jak wypadnę. W oddali usłyszałem jej głos, szła z Cary. Boże, dlaczego one się akurat muszą kolegować? Mam nadzieję, że ona jej nie wypaplała za dużo o mnie. Albo, że mnie wgl zna. Gdy mnie Cary zobaczyła zamarła, wiedziałem, że ona wiedziała, że umówiłem się z Megan.  Dziewczyna, na którą czekałem, uśmiechnęła się do mnie.  Podszedłem do niej i też się uśmiechnąłem, nie wiedziałem w sumie co powiedzieć. On podeszła rozpromieniowana :
-  Cześć , co taki osłupiały stoisz? – Poszła do przodu dając znak, że mam iść za nią.
- ja? A no tak jakoś, zamyśliłem się.- Popatrzyłem na nią, a później na jej towarzyszkę.
- no więc Justin to jest moja przyjaciółka Cary, Cary to Justin. – Puściła jej oczko.
- Ekhm, no cześć- wymamrotałem, ona nic nie powiedziała, tylko się na nas dziwnie spojrzała.
- no więc co idziemy, czy będziemy tutaj tak stać?- Widać, że czuła się nie zręcznie.
- Tak jasne, więc ja zajmę stolik,  a ty Cary idź z Justinem i wybierz mi coś.
gdy weszliśmy razem na stołówkę, ludzie zaniemówili, ciekawe tylko, dlaczego. Dobra olać to. Poszliśmy tak jak wcześniej powiedziała Megan i ona zniknęła gdzieś w poszukiwaniu wolnego stolika. Gdy poszedłem do kolejki Cary się odezwała
- Czego od niej chcesz, bo to wszystko jest podejrzane, a ja muszę udawać, że jest okej.
- Gówno Cię obchodzi, co od niej chcę, nie pakuj się w nie swoje sprawy- warknąłem.
- Może nie w moje, ale mojej przyjaciółki. Więc lepiej uważaj.
- Cieszę się, że się o nią martwisz, ale zastanów się trochę czy to ma sens. Ona i tak pewnie się we mnie zakocha prędzej czy później i nic na to nie poradzisz. 
- Uważaj, bo powiem jej jak było kiedyś.
- I tak wiem, że tego nie zrobisz kochana.
OCZAMI MEGAN
Patrzyłam jak rozmawiają ze sobą i nie wyglądało to na ciekawą rozmowę. Miałam wrażenie, że oni się już znali i nie za bardzo za sobą przepadali. Albo po prostu już za dużo myślę. Popatrzyli na mnie, a ja uśmiechnęłam się w ich kierunku. Po chwili byli już przy mnie.  Cara podała mi moją tackę.
- Dzięki- wybełkotałam, widziałam, że jest między nimi jakaś napięta atmosfera, co było dla mnie trochę niezręczne.  Nikt nic nie mówił przez jakąś chwilę. Więc nie wytrzymałam.
- Co wy jesteście tacy spięci? – Oni patrzyli na siebie
- my? Wydaje Ci się. – Powiedział Jus, po czym się do mnie uśmiechnął.
- więc, o której kończysz lekcje Megan?
- ja, no o 14.30, a dlaczego pytasz?
- o to świetnie, bo ja też, może poszlibyśmy się przejść gdzieś razem?
- w sumie to nie jest zły pomysł.
Umówiliśmy się po lekcjach, przy głównym wejściu, jak zadzwonił dzwonek rozeszliśmy się w swoje strony. Wiedziałam, że Car jest podenerwowana, ale jak na razie nie wiem czy chcę wiedzieć, o co chodzi. A może mi się tylko wydawało. Poszłyśmy w ciszy do klasy.
Po skończonych lekcjach udałam się w miejsce, gdzie umówiłam się z chłopakiem. Nie widziałam go. Czekając na niego w pewnym momencie poczułam, że coś zakrywa mi oczy. Wiedziałam, że to on, czułam jego zapach. Wyróżniał się od innych, był taki bardziej delikatny. Jego dłonie były ciepłe, dzięki czemu poczułam się lepiej. Odwróciłam się w jego stronę i uśmichnęłam na jego widok. Dzieliliśmy od siebie kilka centymetrów, jakbyśmy mieli się zaraz pocałować. Jednak odsunęłam się. Nie chciałam by pomyślał, że całuję się z pierwszym lepszym chłopakiem.
- Więc co robimy shwaty?- Zapytał mnie podnosząc kąciki ust.
- No wiesz, myślałam, że coś zaplanowałeś. – Powiedziałam, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- no to chodźmy się przejść, a później wejdziemy gdzieś na jakąś gorącą czekoladę czy coś.
Zrobiliśmy tak jak powiedział.  Świetnie nam się rozmawiało, mieliśmy tyle wspólnych tematów. Czułam, że znam go od zawsze. Mogłam być przy nim całkowicie normalna. Kiedy wyszliśmy z kawiarni postanowił odprowadzić mnie do domu?
OCZAMI JUSTINA

Ona jest taka idealna, niby niewinna, ale wcale tak nie jest. Wiedziałem już jak ją pierwszy raz poznałem, że chyba będę musiał skończyć ten zakład. Czułem, że mogę się w niej zakochać. Po ogrzaniu się w kawiarni Megan musiała już wracać do domu, więc ją odprowadziłem.
- Więc to jest mój dom- powiedziała, po czym przystanęła. Moim oczom ukazał się ładny dom z dużymi oknami. Wydawało mi się jakbym już kiedyś w nim był.
- Okej, to do zobaczenia. Do jutra.- Przytuliłem ją do siebie. Czułem jak jej zapach unosi się w powietrzu, przez co sam do siebie się uśmiechnąłem. Ta chwila mogła trwać dla mnie wiecznie.
- Pa – stanęła i pocałowała mnie w policzek. Osłupiałem, nie wiedziałem, co robić. – umm… przepraszam nie powinnam.- Odwróciła się na pięcie i chciała ruszyć w stronę drzwi, ale chwyciłem ją na rękę.
- Nic się nie stało, bardzo mi się to podobało możesz tak częściej robić. -też ją pocałowałem w policzek, a na jej twarzy ukazały się rumieńce.  Poszła do domu.
- Wróciłem!-  Krzyknąłem jak wszedłem do swojego domu.
-Synku, gdzie ty tak długo byłeś?- Zapytała mnie mama Pattie
- Jaa? Byłem z koleżanką ze szkoły na spacerze. Co jest na obiad?- Uśmiechnąłem się do mamy.
- Zaraz Ci nałożę- powiedziała.
Wieczorem leżąc już w łóżku rozmyślałem nad dzisiejszym dniem. Muszę wygrać zakład i z nią skończyć. Ona się nie może dowiedzieć.  Tak, poznamy się lepiej, przelecę ją tak jak było w umowie i skończę z nią. Inaczej nie mogę. Coś jeszcze będę musiał wymyślić.
---------
 dziękuję wam za pierwsze 1000 wyświetleń, chciałabym poprosić o komentarze z propozycjami jaki byście chcieli rozwój akcji. 

wtorek, 11 czerwca 2013

breathe 3

OCZAMI JUSTINA
Zobaczyłem w oddali jej sylwetkę, wiedziałem, że nie mogłem czekać. Musiałem do niej podejść.  Wtedy ona się odruchowo odwróciła i mnie zobaczyła. Chyba czuła, że się jej przyglądam. Uśmiechnęła się na mój widok. Wiedziałem, że muszę działać. Nabrałem odwagi i podeszłem do niej.
- Hej, jestem Justin – powiedziałem.
- Megan- uśmiechnęła się nieziemsko, lekko ukazując swoje rumieńce.
- Powinienem Cię przeprosić, wpadłem na Ciebie i chyba nie podziękowałem, ani nie przeprosiłem.- powiedziałem, po czym ona się lekko zawstydziła.
- Nie, nic się nie stało. Może po prostu o tym zapomnijmy ?
- hmmm, czemu nie ?- odparłem i podałem jej rękę. Ona  oddała uścisk dłoni. Miała ją taką delikatną, drobniutką. – może się spotkamy na dużej przerwie i lepiej poznamy ?
- W sumie czemu nie?  Będę czekać- uśmiechnęła się do mnie i znów zarumieniła.
Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje.
- okej, to do zobaczenia.
- okej, paa- powiedziałem i ruszyłem w kierunku Sali, w której miałem mieć lekcje, a jej sylwetka straciła się w tłumie.  Miałem historię, ale ja byłem myślami przy niej, coś było w niej innego, tajemniczego. Wydaje się na początku taka otwarta na ludzi, wesoła, widać, że jest lubiana. Przy mnie totalne przeciwieństwo: nieśmiała. Co mnie w niej bardzo zaimponowało. Byłem pewien, że nie jest typem tych dziewczyn, co latają w szkole, co przerwę do toalety poprawiać włosy i makijaże.  Była naturalna. Widać, że nie pusta.
- Panie Bieber! Zadałem panu pytanie. – odparł nauczyciel, odrywając mnie od moich myśli.
- eh km, ta? Jakie ? –  odparłem rozmyślony.
-  Kiedy była bitwa pod Gruwaldem?
- 15 lipca 1410.- powiedziałem, po czym nauczyciel spojrzał na mnie przelotnie ostatni raz.
- Masz szczęście, że wiedziałeś Bieber.
On to się zawsze musi mnie czegoś przyczepić. Jaki jest nachalny. Nie widzi, że jego lekcje są typowo nudne ? Dobra nie ważne, ważne, że muszę pracować plan, jak zdobyć Megan.

OCZAMI MEGAN
Kiedy podszedł do mnie normalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam, co mam mówić, zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego. Był tak uroczy jego perfekcyjnie ułożone włosy, idealnie dobrany strój – czarny Supry i czarne rurki do tego biała koszulka i kamizelka jeansowa. Na jego szyi znajdowały  się śmiertelniki. Przez jego koszulkę można było zobaczyć ,że ma wyrzeźbioną klatę.
- Hej, jestem Justin – powiedział.
-Megan.- ledwo co wybełkotałam swoje imię. Nie chciałam palnąć nic głupiego, dlatego się wolałam ograniczyć ze słowami.  Wtedy zaczął mnie przepraszać, ale ja skupiłam uwagę na nim, na tym jaki on jest perfekcyjny.  Zadzwonił dzwonek i musiałam udać się do klasy. Umówiliśmy się, że zobaczymy się na stołówce na długiej przerwie by się lepiej poznać. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić na nim dobre wrażenie.
- Cara, Cara !!! – zaczęłam się drzeć przez cały korytarz, a  uczniowie gapili się na mnie jak na idiotkę.
- Nie rycz tak , co się stało? – zapytała z uśmiechem, widząc moją uradowaną minę- niech zgadnę Justin.   Pokiwałam głową na tak, czyli ona już się mogła domyślać, że z nim gadałam
- no i co ? Gadaliście czy jak?- dopytywała niecierpliwie.
- No umówiliśmy się na długą przerwę. Pójdziesz, ze mną? Proszę- zrobiłam minę małego szczeniaczka. Wtedy wiedziałam, że  mi nie odmówi.  I się nie myliłam.
-no okej. – odparła ciężko.

 Całą lekcję byłam myślami gdzie indziej. Byłam tam gdzie był on. Widziałam go wszędzie. Nie mogłam się na niczym skupić. Nigdy chyba jeszcze ze mną tak nie było.